Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Lama z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 34361.40 kilometrów w tym 1379.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Lama.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:196.94 km (w terenie 5.00 km; 2.54%)
Czas w ruchu:07:54
Średnia prędkość:24.93 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:98.47 km i 3h 57m
Więcej statystyk
  • DST 92.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tenczynek

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 0

Środa, budzik nastawiony na 8:00 ale jak to już ze mną bywa(drzemka, drzemka, drzemka...)
Włożywszy swe gatki o ściśle przylegającej formie, postanowiłem coś popedałować.
Tym razem wybór padł na Tenczynek. Start godzina 13 (no co? wstałem nieco później :)
Wymyśliłem sobie, że pojadę zadupiami aby nabić więcej kaemów.
Najpierw próbowałem przedostać się przez Ciężkowice, z czego kawałek nawet szlakiem, jednak przypomniałem sobie, że fulla zostawiłem w innych, bardziej męskich spodniach i musiałem zawrócić.
W Ciężkowicach najwyraźniej nie śpieszą się z remontem dróg, bo podobno jeden z etapów przyszłorocznego Rajdu Dakar będzie prowadził właśnie przez nie. Chodzą słuchy, iż można spotkać tu trenującego swoją Toyotą Adama Małysza.
Po niezbyt przyjemnych "otrzęsinach" już z nieco mniejszym entuzjazmem ruszyłem dalej.
Dojeżdżając do Tenczynka nie wiedziałem za bardzo którędy na ten cały "giewont". Zrobiłem więc mały wywiad środowiskowy. Pech chciał, że trafiałem na same blondwłose. Pierwsza wyglądała na doświadczoną, rocznik 1940. Wyprowadziła mnie do lasu, choć twierdziła, że cały czas będzie asfalt. Ja głupi dałem się nabrać. Przy drugiej jakoś nie mogłem skupić się na tym co mówi... Trzecia natomiast kazała zawrócić. Korzystając ze wcześniejszych doświadczeń tego nie zrobiłem i dobrze, bo po stu metrach dojechałem do ulicy "zamkowej". 
Ehh, blondynki...






NASA :)
Kategoria Szosa


  • DST 104.94km
  • Czas 04:22
  • VAVG 24.03km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga przez mękę...

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · dodano: 18.04.2013 | Komentarze 2

Po wielu latach postanowiłem ponownie odwiedzić Ojców(miejscowość;), zamek w Pieskowej Skale i Maczugę Herkulesa, którą to matka natura wzniosła specjalnie na moją cześć.
Jadąc w stronę Olkusza na bukowskiej zauważyłem jakieś dwie niedzielne rowerzystki, pedałujące w moją stronę z prędkością oscylującą w granicach 5km/h. Jedna z Nich, zamaskowana okularami na pół twarzy, nawet się do mnie uśmiechnęła... Stwierdziłem, że pewnie lubi facetów w lajkrze, ale obracając się, jej rower wydał mi się dziwnie znajomy. Zgadywałem, że mogła to być Efka, która na pewno lubi facetów w lajkrze ;) Jej towarzyszką była niewiasta znana w węższych kręgach jako "Różowy Ptysiek", co później potwierdził mój wywiad. 
Ja, równie niedzielny rowerzysta, wybrałem zbyt trudną trasę, jak na początek sezonu.
Od Olkusza do Ojcowa cały czas dość ostre górki, a przynajmniej tak twierdził mój błędnik umiejscowiony w nodze.
No nic, w bólach i mękach jakoś dotarłem.
W drodze do Pieskowej Skały, zjechałem na chwile na prywatną, nieogrodzoną posesję, żeby zrobić zdjęcie dużego kamyka rosnącego przy drodze. Okazało się, że posesji pilnuje starszy pan, dzielnie wymach*jąc łopatą :)
Bardzo cenię polską gościnność, niestety musiałem jechać dalej. 
W Olkuszu podjechał do mnie gościu samochodem i pytał się czy mam pompkę. Zjechaliśmy na bok i dałem mu taką do amortyzatorów. Mordował się chłop ~10min zanim napompował 2 koła roweru leżącego w samochodzie. Niby nie było jeszcze tak ciepło ale z gościa się lało...
Na początku bukowskiej, mnie, popijającego ostatnie krople z bidonu, wyprzedził na swoim turystycznym rowerze 50~ letni "Lance Armstrong", do którego kulturalnie się doczepiłem :) Mówił, że to jego pierwszy wypad w tym sezonie, a targał cały czas 28km/h!.
W przyjemnej atmosferze podholowałem się do Sosiny. Niestety, dalej cierpiałem katusze, ale jakoś dotoczyłem się do domu...
Ewę, Różowego Ptysia i "Lensa" serdecznie pozdrawiam ;)


Jubileuszowa setna górka 





Jo Cie widza!


Drugie oblicze... 


Jedna z moich posiadłości. Zapraszam ładne kobitki, ma wiele pokoi... :)
Kategoria Szosa