Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Lama z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 34361.40 kilometrów w tym 1379.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Lama.bikestats.pl
  • DST 102.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 24.09km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Podjazdy 1610m
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po górkach

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

Rychwałd - Żywiec - Salmopol - Kubalonka - Ochodzita - Żywiec - Rychwałd





Podjazd pod Kubalonkę



Oberwanie chmury prosto z Ochodzity
Kategoria Szosa


  • DST 81.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do bazy

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

Jaworzno - Chełmek - Kęty - Andrychów - Kocierz - Rychwałd

Do Andrychowa towarzyszył mi Nemo, który podjazdu pod Kocierz nie zaryzykował i zawrócił do domu.
Na zjeździe z Kocierza spotykam Tomka jadącego pod górę szybciej niż ja zjeżdżam. Spotykam też paru emerytów na rowerkach po 20k. Zawsze to lepsze niż wysyłanie haraczu mafii toruńskiej ;)



Chciałem Tomkowi zrobić zdjęcie jak odjeżdża, ale zanim wyciągnąłem aparat, już był pół kilometra dalej. Ten niebieski punkt w tle to właśnie on :)

Kategoria Szosa


  • DST 66.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 24.60km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorącoo...

Środa, 7 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 2

Z Januszem na Balaton i Dziećkowice, sprawdzić gdzie woda bardziej mokra ;)

Kategoria Szosa


  • DST 126.00km
  • Teren 84.00km
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 3750m
  • Sprzęt GieTe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry, moje góry.

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 5

Wypad z Nemo. 3 dni w górach na tych mniej zgrabnych rowerach :)
Mapka

Dzień 1 - Jaworzno - Katowice - Węgierska Górka - Hala Boracza - Rysianka
Plan na ten dzień był dość luźny.
Początek asfaltem do Katowic, gdzie łapiemy pociąg do Węgierskiej Górki.
Z Węgierskiej Górki już trudnym terenem przez Halę Boraczą aż do schroniska na Rysiance. W samym schronisku fajna obsługa i dobre warunki.

Dzień 2 - Rysianka - Krawców Wierch - Rycerzowa Wielka - Przegibek
Nie ma to jak uśmiech ładnej dziewczyny o poranku - motywacja na cały dzień :)
Tego dnia trasa była ciekawa, dużo dłuższa i strasznie irytująca. Prowadziła w większości przez jakieś krzaki, chłostające gałęzie, tony pokrzyw na które trzeba było wjeżdżać z rozpędu z nogami na kierownicy, a lejący się z nieba żar tylko dopełniał formalności. Przewidziany punkt uzupełnienia wody okazał się fiaskiem, przez co na ostatnie 10km do Rycerzowej, musiało nam wystarczyć moje 150ml...
Prawie całość oddałem, bo nie chciałem mieć później do czynienia z żoną Nema...
Na 300m przed Rycerzową, Nemo, wysuszony już jak blachara z solary, zaczął oddawać pokłony Allahowi...
Co ciekawe, Nemo wypił na tej trasie chyba ze 3L, ja przeżyłem na 0,5L - To pewnie ta motywacja :)

Dzień 3 - Przegibek - Wielka Racza - Zwardoń - Katowice - Jaworzno
Ostatni dzień zaczął się fatalnie. Dzień wcześniej dostaliśmy po kosztach na Przegibku wolny pokój wieloosobowy, gdzie w nocy miało przyjść się przespać jeszcze dwóch kolesi.
Znacie główny motyw dźwiękowy z Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną?
Jeden z kolesi całą noc tak zarzynał, że nie zmrużyliśmy oczu i ewakuowaliśmy się o 4:30... 
Przez Wielką Raczę aż do Zwardonia dotarliśmy całkiem sprawnie. Jeszcze sporo czekaliśmy na pociąg odjeżdżający o 10:40.
Najlepsze było jak wsiedliśmy do nowego, klimatyzowanego pociągu, a po kilku minutach przyszedł do nas maszynista i oznajmił, że ten odjeżdża dopiero po 14... Zawiedzieni przepakowaliśmy się na szybko do tego drugiego złoma, którego podstawili chwilę wcześniej :)


Czy te widoki mogą kłamać? :)

PKP poskąpiło na wagony rowerowe, więc trzeba było sobie taki stworzyć







Fajna ścianka. Jedna z trzech na trasie. Określana przez znajomych enduraków jako "nie do zjechania" 

ale że ja nie mam żony na utrzymaniu, tylko adrenalinę, musiałem spróbować :)


Podejścia też były mocne...

Mój faworyt do zdjęcia wypadu.

Było tam stromo ale żeby takim cziken lajnem? ;)




Na koniec zagadka. Ile razy trzeba zajebać sobie pedałem, żeby wreszcie się oduczyć? 
Kategoria Full


  • DST 302.00km
  • Czas 13:43
  • VAVG 22.02km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Podjazdy 1970m
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lysa Hora i życiówka

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 29.07.2013 | Komentarze 7

Opowieść o dwóch cieniasach cienkich :)

Plan wyjazdu na Łysą Górę urodził się w głowie Janusza już tydzień wcześniej. On sam nie spodziewał się aż takich upałów, ale że w końcu miał dzień wolny od pracy, trzeba było to wykorzystać. Gdybym się wycofał, do końca życia nazywałby mnie cieniasem. Ja wiedziałem, że jazda w tym upale będzie samobójstwem, dlatego zmieniliśmy nieco harmonogram i zamiast wystartować w niedzielę o 6 rano, wystartowaliśmy po północy...
Jazda w pierwszą stronę nocą, gdy chłodno i cała droga nasza była strzałem w dziesiątkę. Przy mojej dodatkowej lampce, którą zrobiłem tuż przed wyjazdem, żadne dziury czy pola kukurydzy rodem z amerykańskich horrorów nie były nam straszne :)

W Cieszynie zrobiliśmy niemałe górzyste kółko, w poszukiwaniu otwartego kantora i sklepu spożywczego. W mijanym wcześniej kantorze całodobowym nikogo nie było albo spał gdzieś na zapleczu...
Nie tracąc więcej czasu, ruszyliśmy bez czeskich pieniędzy w stronę Łysej Góry.
Już 20km przed właściwym podjazdem droga prowadzi lekko pod górę, co było fajne ale dopiero w drugą stronę...

Na samym podjeździe, Janusz ze swoimi lżejszymi przełożeniami zaatakował już na czwartym kilometrze. Nie odniosło to większego skutku, bo po kilku minutach go dogoniłem, a następnie sam zaatakowałem na najbardziej stromym odcinku. Kolana na przełożeniu 34-25 chciały eksplodować, ale nie poddałem się i dojechałem do mety ze sporym zapasem. Na pewno będzie zadowolony z fotek, które zrobił mu "cienias" :)

Na Łysej Górze, spragnieni piwa próbowaliśmy różnych sposobów aby je zdobyć. Udało się dopiero po połowie godziny. Jasiek zagadał do kolarza z Czech, który akurat jeździł też czasem na Kubalonkę i bez problemów wymienił złotówki na korony.
Żeby nie było za pięknie, jakiś koleś nie upilnował swojego dużego psa, który zawinął smyczą przez zgięcia moich kolan- zapowiadało to super powrót :/

Panujący upał skutecznie przeszkadzał, przez co w drodze powrotnej zrobiliśmy pętelkę wokół Jeziora Żermanickiego.
Zaliczyliśmy też Jezioro Goczałkowickie i sporo sklepów, coby ochłodzić się browarkiem albo wodą z butelki.
Dojechaliśmy do Jaworzna z odciskami na dłoniach, bólem karku, tyłka.., kompletnie wykończeni upałem i brakiem snu(wstaliśmy przecież w sobotę rano). Jedyne co mnie nie bolało, to nogi, ale to zasługa słabego tempa podyktowanego warunkami.
Może gdybyśmy nie byli tak ciency, znieślibyśmy ten wypad lepiej :)

Reklamuje tu też skuteczny sposób na odchudzanie. Moja waga przed wypadem 76kg, po wypadzie 72kg. Polecam :)


Prawdziwa mekka dla kolarzy z okolicy i nie tylko :)

Świt w Cieszynie.



Zdjęcie tego nie oddaje ale już sam początek podjazdu jest dosyć sztywny.

Cienki Janusz

Mój doping z trybun podnosił go na duchu 

a tutaj na swój sposób gratuluje mi wygranej :)

Super widoki. Szkoda, że nie dało się zrobić zdjęć bez tych krzaków...


Nooo, w końcu!! 

Jezioro Żermanickie


Kategoria Szosa


  • DST 99.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

IC Katowice

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 4

To nie był dzisiaj mój dzień, może za tydzień... :)


Zawiedziony Tomek. Objechały go dziewczyny! 

Janusz napinający swój największy mięsień 

Miała wyjść hot barmanka, a bardziej wyszedł... nie do końca hot barman :)
Kategoria Szosa


  • DST 100.00km
  • Teren 3.00km
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Przeczyckie

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 2

Wypad na pełnym lajcie z Januszem nad Jezioro Przeczyckie.
Spora część trasy przejechana na orientacje, a i przełaju nie zabrakło :)
Samo jezioro śmierdzi rybami. Ne polecam.





Kategoria Szosa


  • DST 132.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 27.50km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krk

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 1

Z Aniutą do Krakowa kupić hełm na mój bezcenny czerep.
Decyzja o zakupie podyktowana możliwością startów w różnych imprezach rowerowych. Najwyraźniej we wszystkich trzeba mieć garnek na głowie :)
Po drodze natknęliśmy się na nieciekawy wypadek z udziałem motocyklisty i samochodu osobowego. Aniuta usilnie próbowała zrobić truposzowi zdjęcie. Pewnie na bloga? :)
Dalej na Wawel, gdzie czekał na nas Demek z ekipą. Trochę pogadaliśmy, a później dzida na sklepy. Na szczęście kask udało się kupić już w pierwszym centrum handlowym do którego zajrzałem. Jakoś super pro to on na mym deklu nie wygląda ale obleci. 

Parking płatny, strzeżony przez mohera w tle.

Tłum gapiów obserwujących wycinanie nerek na żywo... albo na żywca ;)



Oto i on, 230g :)
Kategoria Szosa


  • DST 168.00km
  • Czas 06:12
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze

IC Katowice

Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0


Kategoria Szosa


  • DST 74.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Sprzęt Keleris
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Relaks

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 0

W poszukiwaniu hełmu na moją niekształtną dynkę :)
Kategoria Szosa